SATYNA NIE TYLKO WIECZOREM / NOT ONLY EVENING SHINE
Satyna.
To nie jest najłatwiejszy w noszeniu materiał. Gniecie się, błyszczy, a ten błysk nie zawsze wygląda korzystnie na zdjęciach. Bywa, że wręcz źle, kiczowato, ale w tym negatywnym znaczeniu: bazarowym, dyskotekowym.
To nie jest najłatwiejszy w noszeniu materiał. Gniecie się, błyszczy, a ten błysk nie zawsze wygląda korzystnie na zdjęciach. Bywa, że wręcz źle, kiczowato, ale w tym negatywnym znaczeniu: bazarowym, dyskotekowym.
To on, ten połysk mnie odstraszał, kiedy wybierałam suknię ślubną. Jedno wiedziałam - nie może być ona satynowa. Nie chciałam tego błysku.
Jak to się stało, że satyna podbija Instagram i stylizacje uliczne? Jak to się stało, że nawet ja zmieniłam o niej zdanie? Jest wieczorowa, wyjściowa, a tak dobrze wygląda zestawiona z rzeczami casualowymi, sportowymi, po prostu na co dzień!
Dziś trend na satynowe koszule i ołówkowe spódnice mnie urzeka. Satyna stała się stylowa. Szczególnie gdy delikatną spódnicę zestawi się z mięsistym swetrem, obszernym futerkiem, kożuszkiem albo koszulką z nadrukiem w stylu lat 90. Gra proporcjami i fakturami jest tutaj kluczowa. I dlatego satynową bluzkę lub koszulę lubię oglądać w towarzystwie tweedowych spodni typu palazzo, wełnianej spódnicy czy denimowych kulotów.
Ze względu na dawną niechęć do tego błyszczącego materiału nie mam zbyt wielu satynowych ubrań. (W poprzednim wyzwaniu z ciepłym swetrem wystąpiła satynowa solejka TUTAJ). Królową wśród nich jest niewątpliwie asymetryczna sukienka, którą wyjątkowo lubię. Z powodu biało-czarno-srebrnej kolorystyki i pięknego wzoru, trochę w stylu coraz modniejszego scarf print.
Właściwie ta lekka sukienka z rodziny slip dress sama jest jak chusta na ramiączkach. Wystąpiła także w roli spódnicy - bo chciałam, żeby była dłuższa. Założeniem moim było pokazać, jak dobrze satyna wygląda z długim włosem - nie moim, a futrzaka! Kurtka futerkowa ma piękne kolory - do niebieskawej bieli i czerni dołączył ciemnoniebieski zakropiony stalowym. Przypomina mi on barwę zimowego nieba.
Tłem dla tych dwóch mocnych elementów garderoby jest prosty biały golf. Biel zawędrowała także niżej, na stopy. Obute na biało i otulone białymi skarpetkami z czarnymi paskami wyśmienicie zamykały tę stylizację.
Sandały na grubym słupku mają piękne, zdobione klamry - to one nie dawały mi spać po nocach i były ostateczną przyczyną zakupu tych prawie że gladiatorek.
Cygańskie kolczyki już na blogu prezentowałam TUTAJ, podobnie jak okrągłą torebkę - pisząc ten tekst, zdałam sobie sprawę, że wtedy również wystąpiły one w parze w jednym stroju. Jakby bez siebie żyć nie umiały ;)
Ja wciąż za satyną nie przepadam, ale Twoja kiecka jest świetna! A z tymi butami, to już w ogóle wymiata!!! :D
OdpowiedzUsuńI kożuszek! Świetna całość!!!
Dzięki, Kochana :) jakoś, po mojemu, musiałam ugryźć ten satynowy temat ;) buty to też moje wielkie love :D
UsuńUwielbiam zmieniać przeznaczenie ciuszków, cała frajda w tym, by dostosować ciuszek do nas.Piekny futrzak,calośc bardzo mi sie podoba.Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńMasz rację, Kasiu, to jest esencja mody, żeby kreatywnie z nią kombinować :) dziękuję za komentarz i dobre słowo :)
UsuńCudownie - wszystko pięknie połączyłaś - trend chusteczkowy, satynowy, futerkowy !!!! I do tego cudowne kolory. Nooo iiiii te buty !!!! WOW !!! po prostu do zakochania :) )))))) Kisses Satynowa Panienko - Margot :) ))))
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Margot. Jest cudnie i już.
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowionek.