PARYSKI SZYK / PARISIAN CHIC
Bonsoir! Paryski szyk to temat
idealnie dla mnie stworzony – pomyślałam. Kocham Paryż. Moja ulubiona triada kolorystyczna:
biel, czerń/granat i czerwień oraz ukochane desenie: pepitka, kratka vichy,
kropki i paski miałyby tu idealne zastosowanie. Jednak postanowiłam utrudnić
sobie nieco zadanie i… nie wykorzystać tych ulubionych miksów. Przede wszystkim
zrezygnować z czerwieni, także na ustach. Choć kto spostrzegawczy, ten dostrzeże,
że gdzieś ta czerwień się jednak ostała… ;)
Nie mogło zabraknąć także marynarskich pasków – choć
są czarne, nie granatowe, na śmietankowym tle basicowej bluzki z dekoltem typu
łódka. Przemyciłam również butelkowe grochy – na kremowej apaszce, która nie
jest jednak zawiązana na szyi czy włosach (bo tu mnie bardzo kusiło ją użyć), a
na rączce torebki. Tę torebeczkę już pokazywałam wyzwaniowo i kolorowo TUTAJ. Nadal nie
rozplątałam apaszkowego warkocza, nadal szkoda mi zniszczyć tę misterną robotę…
Choć gawroszka w nadruk polka dot przydałaby mi się i podobała bardzo. Z tego
wniosek, że mogłam kupić wtedy dwie takie torebki, jedną typowo dla apaszki! :D
Zamiast gawroszki mam fantazyjny, bo trochę frędzlowaty,
dzianinowy komin w kolorze butelkowej zieleni, który koresponduje ze spodniami.
Pewnie bardziej trafione, bo tradycyjnie francuskie, byłyby cygaretki, ale ciemnozielone
kuloty w kant, dosyć szerokie i lekko za duże, to dla mnie esencja paryskiej nonszalancji
w tej stylizacji. Szczególnie że sparowane są z klasycznymi czarnymi mokasynami
z chwostami i prostym beżowym płaszczem w męskim fasonie.
Spodnie mają trudną
długość 7/8, kiedyś dla mnie nie do przyjęcia. Pamiętam przykre komentarze dzieciaków o
„wodzie w piwnicy”, gdy ktoś maszerował w za krótkich spodniach. Dziś cieszę
się, że odsłaniają kostki.
Jedyną biżuteryjną ozdobą tej minimalistycznej (jak
na mnie) stylizacji są zielonkawe, prostokątne klipsy z marmurowym nadrukiem. Nie
ma czerwonej szminki, jest delikatny makijaż no make up i niewyróżniające się wargi pociągnięte
pomadką w naturalnym kolorze ust.
Płaszcz występuje na blogu gościnnie. Nie jest moją
własnością. Pożyczyłam go od kuzynki, która w ferworze pakowania zapomniała go
zabrać do domu. A że mieszka daleko, to do następnej wizyty ten piękny, wielbłądzi
klasyczny płaszcz będzie wisiał w mojej szafie. Nie ukrywam, że się ucieszyłam, miałam na niego chrapkę :D Już się nim tak zaopiekowałam,
że wziął udział w niniejszej minisesji zdjęciowej ;)
Kolorystyka: ecru/beż, butelkowa zieleń i czarny, mimo
że stonowana, nie jest może klasycznie paryska, ale chciałam uchwycić tego
francuskiego ducha przede wszystkim w fasonach. I tak powstał signature look
mojej paryżanki.
Merci pour votre attention. Bonne nuit!
Piękna z Ciebie Paryżanka !!! Kolorki cudo !!! Buziaki kochana :-)
OdpowiedzUsuńStokrotne dzięki, Krysiu <3 kolorki parysko niestandardowe, ale taką miałam na nie ochotęęę, że nie mogłam się jej oprzeć :D buziaki :*
UsuńNo, no...zachwycająco wyglądasz! Pomysłowa stylówka! :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Edytka :) tak mnie natchnęło :P
UsuńOpisałaś wszystko charakterystyczne dla tego stylu w szczegółach i według mnie idealnie. Wymiana tej typowej gamy kolorystycznej na zielene i beże sprawiła, że stylizacja jest jeszcze bardziej nonszalandzka i ciekawa.
OdpowiedzUsuńŚmieję się z apaszki na torebce hihih - też mam takie dylematy i pomysły czasmi, żeby kupić coś podwójnie właśnie dla jakiegoś detalu.
Wszystko pięknie :) a buty i kuloty zachwycające :) ))))
Kisses - Margot :) )))
Dziękuję pięknie, Margotko :*** cieszę się, że według Ciebie osiągnęłam tę trudną do uchwycenia paryską nonszalancję <3
UsuńJesteśmy detalowe wariatki jednym słowem :P buziaki :)
Pięknie Ci w takich kolorach, ta zieleń przy twarzy, cudownie :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Ewusia :* lubimy się z tą zielenią wyjątkowo :)
UsuńPięknie kochana, pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Kasiu :) pozdrowionka!
UsuńŚliczna z Ciebie Paryżanka.:)
OdpowiedzUsuńBardzo szykowny zestaw. Twoje włosy są obłędne...
Pozdrawiam serdecznie.