wtorek, 1 września 2020

Trench

PHENOMENAL US - CHALLENGE 118




Wiemy, że to już klasyk mody i przez to jest ponadczasowy. Wiemy, że modny będzie już zawsze, ale kiedy zaczął być mody częścią? Ponad 120 lat temu, w 1891 roku w sklepie Thomasa Burberry’ego pojawił się pierwowzór trencza – płaszcz Tielocken. Wybiegiem dla niego szybko stały się zasieki, a publicznością i modelami brytyjscy żołnierze w czasie I wojny światowej. Angielskie słowo „trench” oznacza właśnie rów, okop. Od lat i trendsetterki, i klasyczki mody okopują się w trencze najróżniejsze.








Mój płaszcz ma (de)formę odbiegającą od klasycznego obrazu, który pojawia się pod powiekami, gdy usłyszymy słowo „trencz”. 

Po pierwsze ma zielonkawy odcień ni to brudnej mięty, ni to pistacji – klasyki są kremowe i beżowe, choć spektrum kolorów rozszerza się na czernie, szarości, brązy i kolory ziemi. 

Po drugie jest sukienką, bo taką rolę mu przypisałam. 

Po trzecie jest nieco zdekonstruowany. Fabrycznie, to nie moja sprawka! 

Rozcięcia na rękawach sprawiają, że można go nosić przynajmniej w trójnasób. 

1. Klasycznie, trzymając ramiona w tunelach rękawów. 
2. Z rękawami puszczonymi samopas, dyndającymi swobodnie, jakby były peleryną. 
3. Z rękawami udrapowanymi wokół szyi, udającymi kołnierz, a sam prochowiec staje się wówczas kamizelką. 

Brzmi to trochę Margielowsko? Może, bo też u tego projektanta wypada szukać inspiracji na trencze pocięte, przecięte, związane, zszyte, złączone, z których tworzą się zupełnie inne niż wyjściowe okrycie wierzchnie elementy garderoby. Takie płaszcze-demolki można wykonać samemu, efekt będzie na pewno niepowtarzalny.








Mój trencz jest bardzo lekki, wiatrem podszyty. Nie jest wykonany z nieprzemakalnego materiału ani nie jest płaszczem przeciwdeszczowym jak jego praprzodek. To taka podfruwajka, więc z łatwością go usukienkowałam, nosząc go jak Elisabeth Taylor swój biały trencz w latach 50. Nie ma dwurzędowego zapięcia złożonego z pięciu par guzików, szerokiego paska z klamrą ani patek na ramionach jak klasyczny pierwowzór. Jego militarny charakter, a przynajmniej takie pochodzenie, przełamałam kilkoma ozdobnikami. Klapki w kolorze brokatowej cegły są totalnie antywojenne, bo bardziej z gatunku peace&love – buduarowe, ale zamiast cicików pierzastych mają ozdoby cyrkoniowe na paseczkach przytrzymujących stopy. Podobnie przekorne są kolczyki w formie kwiatów z koralików i plecak ze skóry kolorowego, pomarańczowo-oliwkowego węża. Do tego okulary tajne przez poufne, oranżowa czerwień na ustach i agentka gotowa do akcji.







PŁASZCZ: Renee
TORBA: Bonprix
KLAPKI: vintage
KOLCZYKI: Satisfashion
OKULARY: 








2 komentarze:

  1. WoW!!! Jest niesamowity!!!
    Naprawdę daje mnóstwo możliwości do zabawy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Edytka :)) doskonale to ujęłaś :) płaszcz-samograj-ileś-w-jednym :)

      Usuń