poniedziałek, 28 września 2020

Total Denim

PHENOMENAL US - CHALLENGE 122



Jeans jest w trendach i poza nimi. Noszony bezwzględnie – bez względu na to, czy jest na niego moda. Wygrywa wszystko dzięki swojemu pragmatycznemu obliczu. I naszemu przyzwyczajeniu.





Dżinsy uwodzą ludzi już od ponad 160 lat. Pewnie dlatego Yves Saint Laurent ubolewał nad tym, że to nie on je wymyślił. "Są najbardziej spektakularne, praktyczne i nonszalanckie. Mają skromność, ekspresję, seksapil i prostotę – wszystko, czego szukam w swoich projektach" – mówił YSL. Przeżywają w ostatnich sezonach swój renesans i duży wpływ na to ma powrót do stylistyki lat 70. i 90. w modzie. Swoją cegiełkę dorzuca streetstyle. Bardziej popularne niż dżinsy w najbliższych latach będą jedynie... maseczki. Tak stwierdził na łamach „The Economic Times” Marshal Cohen, analityk z NPD Group. Najpierw rurki, potem boyfriendy, cullotes, mom i slouchy jeans, teraz coraz częściej dzwony i szwedy – tak można by opisać ostatnie dziesięciolecie w modzie dżinsowej. W modzie, która z fabryk na wybiegi, przez ulice, wchodzi pod strzechy. Zmieniają się tylko fasony, nie materia(ł).




Denimowa miłość trwa. Chociaż pierwsze dżinsy dla kobiet marka Levi Strauss and Co. zaprezentowała dopiero w 1934 roku, czyli 61 lat po opatentowanym sposobie szycia kieszeni w modelu męskim. Fason damskich Lady Levi’s 701, szerszy w biodrach, zwężał się ku dołowi – oczywiście po to, by podkreślić kobiecą figurę. Styliście Vogue polecali zestawiać dżinsy z butami na obcasie i z cholewami oraz szerokim pasem nabijanym ćwiekami, a same spodnie nosić naturalnie, nisko na biodrach, jak robili to kowboje z ulubionych westernów. Jednak kobiety w dżinsach miały złą opinię, bo takie spodnie uważano za nieprzyzwoite. Nawet promocja i reklama w Vogue niewiele pomagała – panie zakładały nieobyczajne dżinsy tylko do pracy w fabrykach. W niecenzuralnym ubraniu roboczym, pierwotnie stworzonym dla poszukiwaczy złota, farmerów i górników, zarabiały na chleb. Tylko że tych biednych, w spodniach z denimu ciężko pracujących mężczyzn pewnie nikt o niemoralność nie posądzał. 




Kobiety musiały walczyć nawet o to, żeby mogły chodzić w dżinsach. Bez skrępowania i zarzutów o zwariowanie. Iris Apfel w jednym z wywiadów opowiadała, że gdy w 1940 roku zechciała kupić niebieskie spodnie dżinsowe, miała wielką przeprawę ze sprzedawcą w sklepie wojskowym, który za nic w świecie nie chciał jej tego produktu sprzedać. Traktował ją jak niepoczytalną. Można śmiało uznać, że nie tylko James Dean jako „Buntownik bez powodu” przyczynił się do tego, że dżinsy stały się symbolem buntu. Każda kobieta, która nosiła spodnie z denimu nie tylko do fabryki, była buntowniczką.



W latach 50. i 60. Marilyn Monroe i Brigitte Bardot przecierały szlaki i pomogły dżinsom się spopularyzować. Z każdym rokiem dżinsowy popyt tylko się wzmagał. Gdy dżinsowe spodnie pojawiły się na wybiegu Calvina Kleina w 1978 roku, zrobiły furorę. W pierwszym tygodniu odnotowano sprzedaż 200 000 par.





Nie kupuj – wynajmij dżinsy!

Aktualnie roczna produkcja niebieskich dżinsów wynosi około miliarda sztuk. Razem z innymi kolorami to 2,5 mld par. Statystyczny obywatel USA posiada 7 par dżinsów. Zamiast kupować nowe, można sobie portki z denimu wypożyczyć. Mud Jeans to firma, która wynajmuje dżinsy na okres jednego roku. Później spodnie można wymienić na inne albo kontynuować wynajem. Firma daje również możliwość zwrotu z przeznaczeniem do recyklingu lub upcyklingu. Podczas tego drugiego zabiegu zużytym dżinsom podwyższa się jakość. To doskonały przykład gospodarki cyrkularnej. W ramach wynajmu firma oferuje również usługę trzykrotnej reperacji spodni. Zgodnie z ideą „Nie wyrzucaj, wykorzystaj!” – co chóralnie wyrecytowałyby dzieciaki, którym nieobca jest postać pieska o imieniu Rocky w „Psim patrolu”, stawiającego na recykling.





Spersonalizuj swoje dżinsy

Są też inne sposoby na metamorfozy dżinsów. Tailor shop i print bar to inicjatywa marki Levi’s, pod którą kryje się specjalny warsztat dla klientów. Fani marki mogli w nim swoje denimowe i bawełniane ubrania poddać indywidualizacji, przyozdabiając je w wybrane przez siebie wzory nadruków lub haftów.

Wielu utalentowanych grafików pokrywa dżinsowe kurtki dziełami artystycznymi, od których nie można oczu oderwać, przez co te powszechnie dostępne, ujednolicone produkty stają się unikalne. Jest to nie tylko sposób na wyróżnienie się z tłumu, ale i na odświeżenie, odnowienie i nadanie drugiego życia ubraniom. Bo przecież każdy może sam update'ować swoje dżinsy i katany!





Moja stylizacja znowu trochę pod włos i w nurcie parzystej reinkarnacji... W czasach, gdy kobiety noszą dżinsy i już nikogo to nie dziwi, ja wybrałam spodnie męskie, należące kiedyś do mojego taty, które założyłam na ogrodniczki mojej mamy, opuszczając je niżej – jak radził Vogue ponad 80 lat temu, żeby wyeksponować dwa rzędy szlufek i pasków. Na dwie pary spodni wrzuciłam rozpinaną sukienkę, a na nią katanę (znowu) mojego taty. W ten sposób te rzeczy dostają kolejne życie i kolejne, w bilansie egzystencjalnym są lepsze niż koty. Najważniejsze, żeby dawać im* szanse. Mierzyć, nawet jeśli jakiś diabełek podpowiada do ucha: „to nie dla mnie, nie mój fason, nie dla mojej sylwetki”. Dopiero po zmierzeniu możemy być pewne, czy efekt był iście diabelski.



KURTKA: C&A
SPODNIE: no name
OGRODNICZKI: Renee
SUKIENKA: Bonprix
BUTY: Bonprix
TOREBKA: no name
PASKI: no name



~~:~~

Rada z lat 50.

Dżinsy obcisłe na linii bioder zakładaj na mokro, wtedy osiągniesz efekt idealnego dopasowania.

 



 #widzialnefenomenalne #phenomenalus #phenomenaluschallenge


*Ubraniom – co nie oznacza, że kotom nie ;) Nie mam nic przeciwko kotom :)


1 komentarz: