poniedziałek, 30 marca 2020

Biały z Białym / White On White

PHENOMENAL US - CHALLENGE 96




Poniedziałek 30 marca wita nas bielą. Świat wygląda jak posypany gdzieniegdzie cukrem pudrem pączek, tylko nie jest tak słodki. To jedynie posypka, nie lukier czy bita śmietana, ale i tak człowiek u progu kwietnia spodziewa się raczej kolorów bratków, krokusów, kosaćców, miłków, przylaszczek i forsycji. Zwiastunów Panny Wiosny i jej sukienki, a nie płaszcza misia Pani Zimy. 





„Biały z białym” nie może mi się nie skojarzyć z tytułem obrazu Kazimierza Malewicza, który przedstawił biały kwadrat na białym tle. Rosyjski malarz namalował swoje słynne dzieło "Białe na białym" 102 lata temu, w 1918 roku. Nie ma więc teraz żadnej rocznicy, ale że nasza codzienność stała się tak abstrakcyjna, stąd mój zwrot w kierunku abstrakcjonizmu i dzisiejsze wspomnienie tego dzieła. To obraz surowy, którego bohaterem jest jedna figura geometryczna. Surowy nie oznacza bezduszny czy bezosobowy, bo osoba artysty pod postacią śladu dłoni uwidacznia się w fakturze farby i różnych odcieniach bieli. Teorię estetyczną, w duchu której tworzył ten rosyjski malarz, on sam nazwał suprematyzmem i określał ją jako „supremację czystego uczucia lub percepcji w sztuce malarskiej”




Malewicz zminimalizował rolę koloru i skoncentrował się na obrazie i jego formie. Podobnie jest z białymi stylizacjami, szczególnie w wydaniu rasowych total looków. Gramy w nich przede wszystkim fasonami, fakturami, warstwami, ale i tonami. Tworzymy kombinacje bieli z bielą. Bo pamiętamy o tym, że każda biel jest biała na swój sposób i jej odczytanie przez ludzkie oko jest subiektywne. Nie ma bieli idealnej, natomiast istnieje pełen zakres bieli od niebieskiej (zimnej) do żółtej (ciepłej). Modowym faux pas przestało być mieszanie różnych temperatur barw, stało się pożądanym sposobem wyrazu. 




Czym była biel dla Malewicza? Kolorem nieskończoności, oznaczała sferę wyższych uczuć. Powiecie, że stąd już ideologicznie blisko do aniołów, sukienek komunijnej i ślubnej, szat kapłańskich czy fartuchów lekarskich. Wciąż boimy się nosić białe ubrania. Niewątpliwie przez zakorzenione w głowach skojarzenia kulturowe, bo biel jest tradycyjnie barwą czystości i niewinności, elegancji, odnowy i życia duchowego. Jest odświętna, wymagająca, nieskalana. Jednak na pewno nie jest dla nas taka okrutna, jak się ją nieraz przedstawiało w stylizacji osobistej. Nie powiększa ani nie pogrubia prawdziwie i nieżyczliwie. 


Kazimierz Malewicz, Kompozycja suprematyczna: białe na białym - Biały kwadrat na białym tle (Wikipedia)


Ale i tak nie nosimy białych spodni, bo będziemy się wydawać większe niż w rzeczywistości jesteśmy. Nie nosimy białych butów, bo są nie tylko kiczowate, ale i sztucznie powiększają naturalnie duże stopy. Nie nosimy białych sukienek, bo nie chcemy być potraktowane jakbyśmy za mąż szły. Nie nosimy białych rajstop, bo nie przystoi starszym kobietom – te wkładają małe dziewczynki i pierwszokomunistki, więc jeśli masz więcej niż 10 lat, to bankowo będziesz wyglądać jak dzidzia piernik. Nie nosimy bieli zimą, bo jest niepraktyczna i będziemy szybciej brudne niż zrobimy wrażenie, nagle wchodząc w ponure towarzystwo czarnych puchówkowych wron ubrane całe na biało. Choć stanowi atrybut zimy, to w Polsce jest całkowicie niezimowa. 




W kulturach Dalekiego Wschodu biały jest kolorem żałoby, a i dla wczesnych chrześcijan nim był, dopiero później ustąpił miejsca czerni. Widzicie więc, że ze skojarzeniami trzeba ostrożnie, to miecz obosieczny. Jak bumerangi mogą wrócić w innej formie i dokonać na nas niespodziewanego ataku. 




Biel zawiera w sobie wszystkie kolory, jest kolorem nierozszczepionego światła. Ma maksymalną wartość jasności. Jako symbol czegoś nowego, początku i otwartych możliwości staje się teraz jeszcze bardziej potrzebna i na czasie niż zamierzali ją uczynić projektanci mody, plasując ją wśród ważnych kolorów ostatnich i następnych sezonów. 




Niektórzy łączą kolory z charakterem człowieka i wychodzi z tego połączenia ukryta psychologiczna prawda ;) 

"Osoba opisująca siebie kolorem białym jest egocentryczna, samotna, indywidualna oraz ma niskie poczucie własnej wartości. Biel to barwa, która domaga się towarzystwa innego koloru. Jeśli ją wybrałeś, to prawdopodobnie przeżywasz poważną przemianę duchową - biel jest uniwersalnym i wyabstrahowanym kolorem, obrazuje pomysł, który jeszcze nie przybrał ostatecznego kształtu. Jesteś jednostką, indywidualistą i wędrowcem, ale nade wszystko samotnikiem. Wybrałeś prosty i czysty kolor, który domaga się dopiero uznania. 
Po dodaniu czerwieni, zmieszaniu z błękitem czy innym kolorem, biel zmienia odcień. Ty też szukasz prawdy o sobie - nie wolno ci uciec w abstrakcję. Rozluźnij się trochę i dołącz do innych, by stworzyć godną mieszankę kolorów. Niektórzy zwą cię samotnikiem, ale nie możesz być zawsze sam - przecież każdy potrzebuje rodziny i tożsamości" 
(Źródło: Kolorystyka.pl)



Na pewno biel w kontekście aktualnej mody nie wymaga ani nie domaga się towarzystwa żadnego koloru. Może być samotnicą i indywidualistką, a wtedy na pewno nie stanowi oznaki niskiej pewności siebie. Biorąc pod uwagę powszechne poglądy i próbującą (na razie bezskutecznie) przeminąć porę roku, możemy raczej stwierdzić, że dowodzi wysokiej samooceny. 




Przy czym nie musimy jej nosić od stóp do głów tylko raz (teoretycznie) w życiu, gdy pełnimy rolę panny młodej. Ja biel totalną sparowałam z czarnym, bo to mój ulubiony duet, a i wpisuje się w aktualne trendy. Mój „czarny guzik na białym płaszczu” jest trochę jak „Czarny kwadrat na białym tle” Malewicza. Delikatne akcenty w postaci czarnych guzików, paska i torebki są jedynie jak pyłki sadzy na śnieżnym puchu. Nie brudzą ogólnego wrażenia, a nawet je wyostrzają. Nie mącą totalu złamanej bieli. Obraz Malewicza z czarnym czworobokiem to pierwsze w dziejach sztuki dzieło nieprzedstawiające. Jego pierwotna wersja zaginęła bez śladu. Malarz powtórzył swą pracę kilkanaście lat później, zamalowując inny obraz. Tę powtórkę można podziwiać w Moskwie.


 
 Po prawej: Kazimierz Malewicz, Czarny kwadrat na białym tle (Wikipedia)


"Ja niczego nie wymyśliłem. Ja tylko poczułem w sobie noc, a w niej dostrzegłem tę rzecz nową, którą nazwałem suprematyzmem. Odrzućcie miłość, estetykę, wyrzućcie toboły mądrości, albowiem śmieszna i bez znaczenia jest wasza mądrość w nowej cywilizacji. Ja rozsupłałem węzły mądrości i oswobodziłem świadomość kolorów – to mój suprematystyczny manifest (...) Podstawą Suprematyzmu jest czyste, nieskażone niczym odczucie. Chciałem całkowicie zredukować dotychczasowe środki wyrazu i zastąpić je nowymi (...) Kwadrat jest dla mnie formą prymarną, podstawową. W moim suprematystycznym systemie jest jak atom, od którego wszystko się zaczyna. Czarny kwadrat na białym tle jest moją pierwszą i najważniejszą kompozycją" - "opowiada" Malewicz na blogu o sztuce "Minerva".




Moja propozycja wydaje się zimowa, jak wyjęta z szafy Królowej Śniegu, ale nadaje się także na przedwiośnie. Golf z warkoczami i płaszcz z wysokim kołnierzem tylko wyglądają na ciepłe – zwłaszcza gdy zakładamy je na gołe ciało, to gra pozorów. Jestem trochę jak Lord Jim, który "był nieskazitelnie czysty, ubrany w niepokalaną biel od trzewików aż do kapelusza" (J. Conrad). Ale to nie złowroga biel Andersenowska. W baśni duńskiego pisarza wszystko, co jest związane z bielą, staje się synonimem zła, obojętności, otępienia, pustki i niesie ból oraz śmierć wewnętrzną. Niech noszona przez nas biel symbolizuje odrodzenie, dobro, nadzieję, łaskę, pokój i światłość. Moja stylizacja przypomina odcień białej czekolady, którą zaczęłam się wypełniać, odkąd pożarłam wszystkie zapasy mlecznej, gorzkiej, o smaku oreo i orzechowej, które zgromadziłam w domu. Jak tak dalej pójdzie, to nie będę musiała się ubierać w warkoczowe swetry o tym zabarwieniu, tylko sama stanę się białą czekoladą. Słodką i do zjedzenia. Jeśli poziom frustracji mierzyć kostkami zjedzonej czekolady, to… mój jest wysoki. 




Z bielą trzeba uważać, bo bywa też zwodnicza. Wiele białych ubrań staje się przezroczystych pod wpływem wody. Nad morzem, na basenie, nad jeziorem zaleca się więc ostrożność w noszeniu tej cwaniary – może się skończyć goło i wesoło, pamiętajcie! :D





PŁASZCZ: F&F
SPODNIE: Bonprix
SWETER: Renee
PASEK: vintage
BUTY: Centro
TOREBKA: Mohito
CZAPKA: no name
WOALKA: DIY






#modadolustra

~~:~~

PS Dziś urodziny mojej najukochańszej, najcudowniejszej, najodważniejszej, najdzielniejszej i najpiękniejszej Mamy <3 
Dlatego to właśnie Mamie dedykuję moje lustrzane wygibasy i artykuł.
Nawet ubrania, które tu noszę, są mamine :)

Wszystkiego najlepszego, najlepsza we wszechświecie Mamuś! ;*




5 komentarzy:

  1. ACH jak TY piszesz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Przyjemność dla duszy <3 a w towarzystwie takiej pięknej białej stylóweczki, to po prostu uczta :) .
    Kisses - Margot :) )))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla najukochańszej mojej Córeńki z wyrazami podziękowania za życzenia urodzinowe i każde piękne słowa pod moim adresem, a najważniejsze : to moje uznanie i podziw za cudnie napisany jak zawsze artykuł, stylizacja nietuzinkowa emanująca klasyką. Aż trudno uwierzyć z czyjej to szafy te ubranka, które tak super zestawiłaś. Brawo, jestem zachwycona. Wspaniały pomysł. Pozdrawiam i mocno ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Arletko, jesteś niedościgniona w temacie mody, Piękna Biała Damo.

    Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak właściwie to nie lubię stylizacji białych od stóp do głów, chyba, że to os wyjątkowego, tak jak u ciebie. Klasa zestawienie. Świetnie wyglądasz. Guziki płaszcza i obcasy butów po prostu mnie rozbroily.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biały jest wspaniały, lubię ale jednak nie po całości, na zimę 👍👍 mam kurtkę puchową. Na lato spodnie choć nie mam małego rozmiaru. Kocham białe bluzki. Mam białe buty i torebki. Fajnie bawisz się modą i fajnie piszesz. Serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń