poniedziałek, 11 listopada 2019

Warsztaty ze stylistką osobistą od mody

WARSZTATY MODOWE Z KAROLINĄ DOMARADZKĄ 

– relacja z Wrocławia





Dla niektórych zbyt dosadna, bezpośrednia, bezpardonowa, zbuntowana, kontrowersyjna, obrazoburcza, wulgarna i szalona mistrzyni ciętej riposty, po której idzie zripostowanemu w pięty, niekoniecznie odkryte w trendowatych klapkach typu mules. Dla innych szczera, pewna siebie i autentyczna. Na pewno to kreatywna, artystyczna dusza, z niezwykłym wyczuciem trendów i wielką miłością do mody, z ponadprzeciętną znajomością jej historii i specyficznym poczuciem humoru. Każdego dnia w swoich InstaStories walczy o lepsze postrzeganie mody, trendów i kobiet przez inne kobiety i same siebie. Charyzmatyczna stylistka od mody, Karolina Domaradzka, która zatrzęsła w posadach światem stylizacji osobistej. 








Jeśli kochasz modę i chcesz zrobić coś fajnego dla siebie, wybierz się na warsztaty modowe z Karoliną Domaradzką. Czułam, że będzie to coś niesamowitego, co mi da energię na pewien czas i kopa do działania. Podobnie jak warsztaty projektowania i konstruowania obuwia, które zaliczyłam 2,5 roku temu, również we Wrocławiu. Z tamtego kursu wyrosła mi przyjaźń z Anią z Made by Ruda i nasza marka obuwnicza MASHOES, która pozwala nam twórczo wyrażać naszą bezgraniczną miłość do butów. Po warsztatach z Karoliną upewniłam się, że moda jest nie tylko moją pasją, ale i częścią mnie.



Stylistka Karolina Domaradzka :)


Udział w warsztatach prowadzonych przez „pewną stylistkę”* chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Do Warszawy w czerwcu było ciut za daleko – im większa odległość, tym większa logistyka związana z takim wyjazdem dla mamy dwóch małych chłopców. Tym bardziej, że młodszego z nich mama ta jeszcze nigdy nocą nie opuściła, a i on, mlekożerca bez swojego mlecznego wodopoju nie może się obejść. Musiałam wyjść, zanim dzieci się obudzą, i wrócić po wieczorynce, żeby dać im buziaka na dobranoc. Choć wiedziałam, że będzie mi mało, bo mody ciągle mi mało, było pewne, że taka wyprawa musi mieć ograniczenie czasowe i odbyć się od świtu do zmierzchu.




Jej początek to świt właśnie. A właściwie to i czarna noc, bo o północy jeszcze farbowałam czuprynę. Jak to, mam pokazać się tej krytycznej Karolinie, bogini Instagrama, w paskudnym odroście? I to jeszcze w bezwstydnie długich włosach na głowie :P Nie godzi się! :D Farba poszła w ruch. Mycie, suszenie i wygładzanie także. Bez tego wyglądałabym niestety jak napuszony Chopin :P Snu jak na lekarstwo, cera nie odpoczęła… w zasadzie od ponad trzech nieprzespanych przy maluchach lat, więc uznałam, że 3h w tę czy w tę nie zrobią różnicy, a przynajmniej włosy będą znośne. Zanim budzik rozdzwonił się o 5:05, mały ssak zakwilił cztery minuty wcześniej. Uśpiony karmieniem i tuleniem, które zabrało lwią część czasu przeznaczonego na sztiglowanie**, ostatecznie pozwolił się mamie przygotować na wyczekiwane spotkanie z modą.


Stylistka Karolina Domaradzka i Lettashoes :D


Szybki makijaż i wskok w białą midisukienkę z pięknym, graficznym, kwiatowym printem w kolorze power pink. Bo róż nie jest już tylko domeną małych dziewczynek czy słodkich idiotek. Wrócił do moich łask za sprawą Karoliny, dlatego z czystą premedytacją wybrałam tę trapezową sukienkę na okoliczność warsztatów. O rozmiar większą, dla uzyskania pożądanego efektu oversize’owego, a dołączonym paskiem zawsze można ją wytaliować. Przed wyjściem, stojąc jedną nogą za progiem domu, jeszcze odpruwałam szlufki tego paska, moim zdaniem ulokowane w dość niefortunnym miejscu. Bez nich sukienka wyglądała znacznie lepiej.




Śmietankowa marynarka o prostym kroju wylądowała na wierzchu, w końcu oczekiwanie na dworcu i podróż pociągiem o 7 rano, nawet upalnym latem, rządzą się swoimi prawami. Poza tym marynarka jako element garderoby tak mocno siedzi w trendach, że nawet za cenę zagotowania się po drodze do Wrocławia dla tego efektu fashion warto było ją przywdziać. Dziś kupiłabym ją jeszcze większą – o jakieś 1-2 rozmiary (efekt Domaradzkiej), ale kiedyś, te kilka lat temu i tak wydawała mi się przyduża – za prosta, za długa – bo przecież nie jest przykrótka, taliowana, dopasowana i seksowna, co nam wbijają do głów magazyny i niektóre znawczynie stylu. Oprócz Domaradzkiej.




Białe ugly sneakersy z wężową wstawką na moich stopach to kolejna zasługa (czy też wina) Karoliny. W dużej, czerwonej, pikowanej torbie będącej moim bagażem podręcznym i do ręki złapanym, ukryłam natomiast białe mule z laserowo wyciętymi geometrycznymi wzorami - jako obuwie zmienne w sytuacji totalnego skwaru. Jednak Wrocław w sobotę 3 sierpnia był wyjątkowo łaskawy dla fashionistek i przywitał nas lekkim, orzeźwiającym chłodem, uzasadniając zastosowanie marynarek i zabudowanych, brzydkich butów bez posądzenia o bycie ofiarą mody. Jakby się ktoś tym zarzutem przejmował… (tutaj wchodzi diaboliczny śmiech Karoliny).




Nie mogę nie wspomnieć o plecionej torebce z długimi frędzlami wykonanej z naturalnego tworzywa. Wydobytej z otchłani szafy, bo kiedyś wydawała mi się totalnie nie do noszenia. Jej kolory, czyli beż, pomarańcz, róż, od początku podobały mi się bardzo, ale sama rafia już mniej, szczególnie na co dzień. Bo i z czym ją łączyć, jak ją ugryźć, pytałam samą siebie i odkładałam. Karolina jak ta magiczka odczarowała naturalne surowce i sprawiła, że torebka pojechała ze mną w podróż. Oczywiście przez większość czasu trzymana w dłoni, żeby była bardziej fashion :P




Inne dodatki to czerwona pomadka i biżuteria – księżycowo-gwiaździste wsuwki i długie kolczyki jak klipsy z połyskujących kamieni imitujących szlachetne, o kolistym kształcie i złotej oprawie, składające się z trzech części w kolorach bladoróżowym, rubinowym i purpurowym. Nie mogłam nie założyć błyszczących spinek z Pepco – uznałam, że będzie to bilet wstępu na Karolinowe warsztaty, nawet jeśli zapomnę potwierdzenia przelewu/dowodu osobistego/zaśpiewać Bogurodzicę na wejściu. W spinkach na pewno mnie wpuszczą – myślałam sobie :P Spinki z Pepco były moją legitymacją uprawniającą do przebywania w gronie tych wszystkich stylowych kobiet.




Musielibyście widzieć dziewczyny na żywo! #Teamdomaradzka prezentował się totalnie światowo i świadomie, przepięknie i zgodnie z najnowszymi trendami. Oczu od warsztatowiczek nie można było oderwać! Nauki Karoliny nie poszły w las, a do serc, szaf i sklepów. Na pewno naszą mentorkę rozpierała duma, kiedy napawała się tym stylowym i trendowatym widokiem.


Małgomiko i stylistka Karolina Domaradzka :)


Rozbawiła mnie jedna rzecz – byłam tak podekscytowana tymi warsztatami i zachwycona stylówkami, że z tego wrażenia nie rozpoznałam kilku dziewczyn znanych mi z Instagramowego świata. Buzie wydawały się znajome, ale umysł nie połączył prawidłowo informacji. I tak np. Martynę z Oprawiamy w ramy uznałam za popularną blogerkę, która nie chce ujawniać swojej tożsamości i na warsztatach się ukrywa incognito, a i Małgosi totalnie nie związałam z jej instakontem Małgomiko. Polecam również odwiedzać profile pozostałych modnych koleżanek: Kasi (wojnarska), Magasek, Pauliny, Alicji, Jagody, Ani, Marleny.




Jakież było moje zdziwienie, gdy niemal pół godziny spóźnione wpadły na warsztaty dwie Fenomenalne Dusze i Trendystki: Ola Bonk – Lumpola i Małgosia Douglas z bloga I am every woman. Ich obecność właściwie załatwiłam sobie sama, bo dziewczyny o Karolinie dowiedziały się ode mnie z mojego wpisu dostępnego TUTAJ. Odkryły i zakochały się bez pamięci. I do Wrocławia przyjechały. Miały wejście smoka. A moja radość na ich widok była nie do opisania. Wyskoczyłam jak Filip z konopi, żeby im pokazać, że jestem, a dziewczyny – jak Margotka celnie napisała – zamiast cicho się rozsiąść, wykrzykiwały do mnie dzikie przywitania :D Ich obecność to totalna niespodzianka i dla mnie ogromna wartość dodana tych warsztatów. Kolejna bomba inspiracyjno-energetyczna. Cieszę się ogromnie, że mogłam Was poznać osobiście i z Wami porozmawiać.


Od lewej: Lumpola, Karolina Domaradzka, I am every woman, Lettashoes :)


Anna Kuchta i Karolina Domaradzka :)


Warsztaty poświęcone były najnowszym trendom na jesień i zimę 2019/2020. Rozmawiałyśmy o pracy stylistek i o skostniałych zasadach rządzących stylizacją osobistą w Polsce, bazujących na kobiecych kompleksach, zakazach, nakazach, ograniczeniach, strachu przed eksperymentowaniem, zniechęcaniu do próbowania i zabawy trendami. Karolina manifestuje poglądy mówiące o tym, że moda jest dla wszystkich, bez względu na noszony rozmiar, wiek, wzrost, wykonywany zawód, zasobność portfela, okazję, środowisko, religię, kolor włosów, skóry czy kulturę.




Karolina podczas autorskich warsztatów 
tłumaczyła, dlaczego moda w Polsce jest trywializowana, mówiła o tym, jak skutecznie być z nią na bieżąco, śmiać się w twarz ludziom, którzy twierdzą, że jest zła i niezrozumiała, uczyła samodzielnego przeglądu szafy i inteligentnych zakupów, opowiadała o tym, jak działają sklepy odzieżowe, na podstawie silnych trendów stworzyła idealną listę zakupów na następny sezon (tak żeby każda z uczestniczek była w stanie skompletować swoją garderobę bez pomocy stylistki) i poruszała jeszcze wiele innych ciekawych zagadnień, takich jak praca nad samoakceptacją, czy nasze wymiary oraz nasz wiek kontra moda i przestarzałe już metody stylizacyjne oparte na analizie sylwetki i analizie kolorystycznej.
(Źródło cytatu: FB Karoliny Domaradzkiej) 




Biznes Zone, czyli miejsce, w którym odbywały się warsztaty, nie było klimatyczne i modowe, a typowo biznesowe, nowoczesne, szkoleniowe. Może to i lepiej, nie miałyśmy bowiem żadnych rozpraszaczy. W otoczeniu ciuchów nie dałybyśmy pewnie dojść Karolinie do głosu, zasypując ją tryliardem pytań :P Mimo biurowego charakteru wnętrz Biznes Zone można było odkryć tam zakątki very instafriendly, a piękna oszklona fasada budynku posłużyła uczestniczkom warsztatów za tło do pamiątkowej sesji zdjęciowej.




Wisienką na torcie tego ultramodowego dnia było szybkie i stanowczo za krótkie spotkanie z moją kochaną Rudą (Made by Ruda vlog), która wyglądała wprost oszałamiająco. Nie sposób jej było nie zauważyć! Już z daleka, gdy do niej biegłam po wyjściu z taksówki, wiedziałam, że ta stylowa babka to Ania. Powiewająca na wietrze czerwona sukienka maxi w biało-czarny kwiatowy wzór nie pozwoliła mieć żadnych wątpliwości. Stylowej mamie towarzyszył stylowy dzidziuś <3 Stęskniona za swoimi chłopakami jako ciocia mogłam się troszkę potulić z przesłodkim Teosiem, którego energetyczna stylówka w czerwonym total looku wpisywała się w najnowsze trendy. Jak na syna supervlogerki modowej przystało :)




Wracałam do domu szczęśliwa i podekscytowana. Nawet sprint przez cały wrocławski dworzec, skok do pospiesznego i wściekły ból w płucach nie były w stanie mnie zgasić. Robiłam wszystko, żeby się spóźnić na ostatni pociąg do domu… :P Gdybym go nie złapała, mogłabym wrócić na afterek z warsztatowiczkami. Ale się nie udało, nawet maszynista poczekał kilka minut z odjazdem - mąż zarzeka się, że nie interweniował w PKP ;)

Jedynie tego mi trochę szkoda – kolejnych godzin spędzonych w towarzystwie kobiet, z którymi łączy mnie wspólna modowa pasja. Pozostaje mi spotykać się z Wami wirtualnie i wyglądać kolejnych okazji do mitingów w realu. A Karolinie dziękuję za merytoryczne dyskusje, dzielenie się swoją pasją i wiedzą oraz orkę na ugorze w obszarze metamorfozy postrzegania mody i trendów w Polsce. 




*Kto wie, ten wie :P
**Sztiglowanie – strojenie się (śląski) 


4 komentarze:

  1. DZIĘKUJĘ <3
    Wszystko, co napisałaś i jak opisałaś tamten dzień, to prawda w każdym calu.
    Spotkanie z Karoliną Domaradzką i zupełnie niespodziewanie z Tobą, było cudownym spotkaniem z MODĄ. Świadomość, że jest tak dużo osób 'nadających' na tych samych falach, było fantastycznym wsparciem w tym, co robimy i co kochamy.
    Raz jeszcze wszystkim dziękuję :) )))
    Kisses - Margot :) ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że naprawdę każdy powinien wziąć udział w tego typu warsztatach!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hello, i think that i saw you visited my blog thus i came
    to go back the favor?.I'm trying to to ffind things to improve my website!I assumee its okk
    to make use of some of your concepts!!

    OdpowiedzUsuń