poniedziałek, 9 września 2019

Marynarka w kolorową kratę

STRÓJ NA RANDKĘ Z MĘŻEM – sposób na kolorowe kratki 



Jeśli kochasz nosić kratkę i z tego powodu wypatrujesz już niecierpliwie października i listopada, bo krata to typowo jesienny motyw, to może wrzuć na luz i naciesz się jeszcze cieplejszymi chwilami. Bo jest inne wyjście. Nie musisz rezygnować z materiałów pokrytych krzyżującymi się liniami nawet wiosną i latem - wtedy możesz nosić ulubiony wzór w kolorze! I to nie tylko w formie najbardziej wakacyjnej, czyli vichy – tradycyjny tartan może być także… tęczowy. 




Kolorowa krata to wdzięczny wzór. Daje wiele możliwości stylizacji. Dlaczego? Bo kolory, które w tym geometrycznym wzorze występują, można powielać w pozostałych częściach składowych stroju. Te przystające elementy mogą być albo jednolite kolorystycznie, albo wzorzyste. Wówczas zderzamy z sobą różne wzory w obrębie danego zestawu barw i bawimy się trendem print clash. Tym samym kombinacji może powstać multum. 




Widzimy więc, że jedna marynarka w kolorową kratę to świetna inwestycja. Wystąpi w tak wielu stylizacjach, na ile pozwoli nasza wyobraźnia. W moim outficie gra ona główną rolę. Zestawiona ze stonowaną bazą, czyli z cienkim, białym, bawełnianym półgolfem i pastelową, cytrynową solejką, nie ma mocnej konkurencji. Może poza białą gawroszką w duże, różowe grochy, zawiązaną przy szyi, która wprowadza trochę wzorowego zamieszania. Kobaltowe skarpetkowe botki i kuferek w kolorze ostrego różu nawiązują do kolorów marynarki, spinając całość klamrą. Fuksjowych okularów przeciwsłonecznych i białych kolczyków mogłoby nie być, ale są, żeby doprowadzić ten zestaw do granic nasyceń kolorystycznych. 




Żółta plisowanka ma trudny, babciowaty fason, ale ja sobie ukochałam i plisy, i tę długość. Plisowana choroba nie mija, zdaje się być nieuleczalna. Ta słoneczna to jedna z kilku moich solejek. Marynarka w kratę jest dłuższa i lekko oversize’owa, co w połączeniu z midispódnicą i kończącymi się nieco poniżej botkami może być odbierane za niepoprawne stylistycznie. Że niby zaburza proporcje sylwetki i nie wyszczupla, nie wydłuża, nie zwęża. Jakby to było najważniejsze w modzie i ubieraniu się… 




Jednak o taki efekt optyczny mi NIE chodziło. W pierwszym odczuciu może proporcje się będą wydawać rozchwiane, ale wystarczy przyjrzeć się uważniej i dostrzec harmonię linii, wzajemny stosunek elementów składowych i ich ciężaru. Wszystko gra i buczy, jest przyjemnie wizualnie. Dla mnie jest interesująco, bo jest efekt fashion zapewniony przez fasony. Poza tym zestawianie dłuższej marynarki lub swetra do spódnicy midi lub innego szerszego dołu będzie jednym z jesiennych trendów, więc już teraz spróbujcie oswajać spojrzenia ;) Najlepiej, gdy marynarka będzie zapięta. 




Nie ma tu epatowania golizną, długą nogą, głębokim gardłem, tfuuu dekoltem! :P Świecenia tyłkiem też nie ma ani obcisłości. A tak naprawdę była to moja stylizacja na czerwcową randkę z mężem. O czasie wykonania zalanych żółcią zdjęć świadczy kwitnący rzepak. Jego zapach (zwłaszcza po deszczu) średnio przyjemny. Miękkie, rozpulchnione pole średnio wygodne dla cieniutkich obcasów kaczuszek – jak ta kaczka po polu sunęłam i w nim grzęzłam. Choć szpilki zapewniają blogerce bytującej w takich warunkach przyczepność zbliżoną do czekana i raków używanych przez alpinistów – z miejsca trudno w nich ruszyć. 




Dodawać nie muszę, że podmokły teren był totalnie niepraktyczny dla czyściutkich, satynowanych bucików z lycry. Wyglądały po moim krótkim polnym spacerze jakbym walczyła w chlewie o życie z rozjuszoną i zagłodzoną świnką. Jednak czego się nie robi dla malowniczych zdjęć... Sesja pod tytułem „Buszująca w rzepaku” miała mi trochę zastąpić pląsy w lawendzie, które są obowiązkowym punktem rocznego harmonogramu fotograficznego każdej szanującej się blogerki modowej :P Lawendowego pola w mojej małej ojczyźnie niestety nie znalazłam. Może za rok. Wszystko przede mną i moim blogowaniem. 




Warto już teraz testować zabawę w miksowanie kolorowych krat, bo będzie to jeden z wiodących trendów w zbliżającym się nieuchronnie sezonie jesienno-zimowym. Kolor jest idealnym jesiennym antydepresantem, doleje oliwy do ognia życiodajnej energii tlącego się po lecie. Jej poziom będzie malał z każdą zimową szarugą, dlatego warto używać wspomagaczy humoru. Jeśli stylizacja bywa miernikiem nastroju nosiciela, to osoby w barwnych kratkowankach bywają odbierane za te optymistycznie nastawione do życia. Należy się kolorowo okraCić!





MARYNARKA: Made in Italy (poważnie :D)
GOLF: no name
BUTY: Sinsay
SPÓDNICA: no name
OKULARY: Pepco
TOREBKA: no name
APASZKA: no name
KOLCZYKI: Satisfashion







3 komentarze:

  1. Łał, ale pięknie tęczowo - kolorowo.
    Świetna sesja i rewelacyjny zestaw:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale pięknie !!!!
    Te kolory !!!! Wszystko przemyślane i dobrane - cudo !!!!
    Mam nadzieję, że randa się udała ;) :)
    Kisses - Margot :) )))

    OdpowiedzUsuń