NAJMODNIEJSZY DODATEK NA 2018 rok
Photo: Lettashoes |
...czyli kalendarz #radzka2018
Po Radzkowy kalendarz sięgnęłam z pięciu powodów.
Po pierwsze: jako zadeklarowana modoholiczka i estetka musiałam mieć coś, co pachnie modą na kilometr i tak pięknie wygląda.
Po drugie: jako fetyszystka ilustracji modowej nie mogłam sobie odmówić dzieła, w którym ta ilustracja gra tak ważną rolę, a nawet pierwsze skrzypce.
Po trzecie: jako wielka fanka talentu Eleny Ciupriny nie wyobrażałam sobie nie mieć jej rysunków choćby w takiej formie wydawniczej jak karty tego kalendarza.
Po czwarte: kibicuję Radzi od lat i wiem, że to, za co się złapie, jest bardzo dobre, więc to na pewno nie będą pieniądze wyrzucone w błoto.
Po piąte: łudzę się, że ten kalendarz pomoże mi w zaplanowaniu siebie ;)
Po drugie: jako fetyszystka ilustracji modowej nie mogłam sobie odmówić dzieła, w którym ta ilustracja gra tak ważną rolę, a nawet pierwsze skrzypce.
Po trzecie: jako wielka fanka talentu Eleny Ciupriny nie wyobrażałam sobie nie mieć jej rysunków choćby w takiej formie wydawniczej jak karty tego kalendarza.
Po czwarte: kibicuję Radzi od lat i wiem, że to, za co się złapie, jest bardzo dobre, więc to na pewno nie będą pieniądze wyrzucone w błoto.
Po piąte: łudzę się, że ten kalendarz pomoże mi w zaplanowaniu siebie ;)
Kalendarz w towarzystwie ilustracji Agnieszki Małeckiej w magazynie Atrybut powstałym podczas 11. edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk w ramach warsztatów Fashion Writing, których byłam uczestniczką :) Photo: Lettashoes |
Oceniamy terminarz po okładce? Mam pewien śmieszny nawyk z dzieciństwa – kiedy oglądam kalendarz, zawsze zwracam uwagę na to, jaka ilustracja czy zdjęcie towarzyszy miesiącowi, w którym się urodziłam. Jeśli jest porywająca, to kalendarz zyskuje w moich oczach już na starcie. Potem kontroluję miesiące, w których urodziny obchodzą moi najdrożsi najbliżsi. Trudno ten nawyk opanować. Wrzesień u Radzki to… oranż i marsala, w minimalistycznym tonie. Nie jest to moja ulubiona ilustracja, ale na tyle intrygująca, że wertuję kalendarz dalej.
Photo: Lettashoes |
Jakie są rysunki w kalendarzu? Mocno nasycone kolorem, ekspresyjne, dynamiczne. Obrazują streetstyle, to ilustracje mody ulicznej, więc ukazują postaci uchwycone w ruchu. Jak powiedziała Elena w filmie z Radzką, zilustrowała „piękne dziewczyny w pięknych ubraniach, w zwykłych codziennych sytuacjach”, a jej natchnieniem były jesienne i przyszłoroczne kolekcje światowych projektantów. Jednym z moich ulubionych rysunków jest ten zapowiadający listopad – inspirowany kolekcją Caroliny Herrery na jesień 2017. Elena skorzystała ze zdjęcia z pokazu i „przebrała” dziewczyny w stroje z kolekcji – tak, aby wszystkie wyglądały jak stylowe bizneswomen.
Photo: Lettashoes |
Drugi ulubiony obrazek to styczniowy Dolce & Gabbana – z nim powiem dzień dobry nowemu rokowi, może to dobry znak? Obydwie prace są biało-czarno-szare, z domieszką czerwieni. Zupełnie mnie nie dziwi ten wybór mojego serducha. Odpowiada stanowi mojego ducha i instynktownym wyborom stylizacyjnym ostatnich 10 miesięcy. (Więcej o tym TUTAJ - we wpisie, z którym Radzka ma wiele wspólnego, podobnież Nivea).
Photo: Lettashoes |
Ulubione
ilustracje Eleny to kwietniowe garnitury Dries van Noten i lutowy
look z wybiegu Marni. Artystka miała wrażenie, że ten drugi jej „ręka
sama narysowała”. Jak wyglądała praca nad kalendarzem? Zaczęła się od
ustalania, które kolekcje dziewczyny wezmą pod uwagę. Radzka zrobiła
listę swoich ulubieńców, Elena wzięła ich na warsztat. Powstałe szkice
były czarno-białe. Z przygotowanych propozycji autorki kalendarza
wybrały te najbardziej stylowo dopasowane do założeń Radzki i Elena
wykonała je w wersjach kolorowych.
Photo: Lettashoes |
Photo: Lettashoes |
Ostatecznie do druku trafili Dolce & Gabbana, Marni, Roksanda, Dries van Noten, Valentino, Giambattista Valli, Stella Jean, Chloe, Jil Sander, Carolina Herrera i Balenciaga.
Photo: Lettashoes |
Jak wyglądałby ten kalendarz, gdyby zamiast rysunków zdobiły go zdjęcia? Na pewno straciłby na swojej magii. Spróbowałam to sobie wyobrazić, a dla tych z Was, którzy by się nie podjęli tego wyzwania, przygotowałam filmową niespodziankę :)
Jej głównym celem jest pokazanie projektów, które były dla Eleny punktem wyjścia do rysowania. Z pomocą wskazówek artystki odkrywałam kolekcje, które ją inspirowały. Chciałam wiedzieć jak przebiegał proces twórczy, co Elena uchwyciła w swojej ilustracji, a co w ubraniu zmieniła. Na co ilustrator zwraca uwagę. Szukałam sylwetek z wybiegów, które ostatecznie znalazły się na kartach kalendarza. Muszę przyznać, że wszelkie zmiany – czy to kolorystyczne, czy w detalach – wyszły projektom tylko na dobre i designerzy mogliby je z powodzeniem zastosować w swoich pracach ;)
Photo: Lettashoes |
Magnesem
przyciągającym czytelnika do kalendarza są nie tylko piękne ilustracje
inspirowane zagranicznymi kolekcjami. Jego wartością dodaną są
niesztampowe wypowiedzi postaci ze świata mody i ciekawostki w formie
ważnych w historii mody dat. Gromadzenie cytatów i wydarzeń kosztowało z
pewnością wiele godzin researchu i litrów kawy. Ten kalendarz nie jest
więc tylko modnym gadżetem dla fashionistki zakupoholiczki, ale zadowoli
bardziej wybredną entuzjastkę postrzegania mody w różnych kontekstach –
psychologicznym, społecznym, historycznym, która w dodatku lubi być
dobrze zorganizowana.
Photo: Lettashoes |
Gdyby
jednak oceniać projekt po samej okładce… Żółty nie jest moim ukochanym
kolorem, ale broni się w połączeniu z czernią i bielą. Informacja dla
wszystkich przeciwniczek tej barwy – podobny odcień Meadowlark będzie
kolorem wiosny 2018 według Instytutu Pantone, więc ten pojawi się nie
tylko na kalendarzu w waszych torebkach, ale i polskie sklepy oraz ulice
nim rozkwitną. Przyzwyczajajcie się więc lepiej do koloru, którego
nazwa pochodzi od brzuszka ptaka o nazwie sturnella – wojaka
żółtogardłego.
Kalendarz w towarzystwie moich ilustracji w magazynie Atrybut powstałym podczas 11. edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk w ramach warsztatów Fashion Writing, których byłam uczestniczką :) Photo: Lettashoes |
Zapomniałabym
o jeszcze jednym, jakże istotnym wabiku... O cenie kalendarza! A ta
jest niebagatelna... Za dzieło Magdy i Eleny zapłacimy jedynie 39,90 zł!
Kto zaopatruje się w planery, notatniki, ten wie, ile kosztują te stylowo
wydane.
Jeśli nie macie jeszcze książki Magdaleny Kanoniak "Radzka
radzi: Tobie dobrze w tym!" to jest idealna okazja, żeby nabyć ją... w
cenie kalendarza! Specjalne Radzkowe pakiety dostępne są m.n. w Empiku.
Photo: Lettashoes |
Jestem oczarowana tym kalendarzem i obawiam się, że musiałabym mieć dwa egzemplarze, żeby bez oporów wykorzystać go do celów, do jakich został stworzony. Jeden powędrowałby do domowej biblioteczki, drugi mogłabym zapełniać treścią :)
Photo: Lettashoes |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz