poniedziałek, 27 listopada 2017

Modny kalendarz dla fashionistki

NAJMODNIEJSZY DODATEK NA 2018 rok


Photo: Lettashoes

...czyli kalendarz #radzka2018


Po Radzkowy kalendarz sięgnęłam z pięciu powodów.
 
Po pierwsze: jako zadeklarowana modoholiczka i estetka musiałam mieć coś, co pachnie modą na kilometr i tak pięknie wygląda.

Po drugie: jako fetyszystka ilustracji modowej nie mogłam sobie odmówić dzieła, w którym ta ilustracja gra tak ważną rolę, a nawet pierwsze skrzypce.

Po trzecie: jako wielka fanka talentu Eleny Ciupriny nie wyobrażałam sobie nie mieć jej rysunków choćby w takiej formie wydawniczej jak karty tego kalendarza.

Po czwarte: kibicuję Radzi od lat i wiem, że to, za co się złapie, jest bardzo dobre, więc to na pewno nie będą pieniądze wyrzucone w błoto.

Po piąte: łudzę się, że ten kalendarz pomoże mi w zaplanowaniu siebie ;)

Kalendarz w towarzystwie ilustracji Agnieszki Małeckiej w magazynie Atrybut powstałym podczas 11. edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk w ramach warsztatów Fashion Writing, których byłam uczestniczką :)

Photo: Lettashoes

Oceniamy terminarz po okładce? Mam pewien śmieszny nawyk z dzieciństwa – kiedy oglądam kalendarz, zawsze zwracam uwagę na to, jaka ilustracja czy zdjęcie towarzyszy miesiącowi, w którym się urodziłam. Jeśli jest porywająca, to kalendarz zyskuje w moich oczach już na starcie. Potem kontroluję miesiące, w których urodziny obchodzą moi najdrożsi najbliżsi. Trudno ten nawyk opanować. Wrzesień u Radzki to… oranż i marsala, w minimalistycznym tonie. Nie jest to moja ulubiona ilustracja, ale na tyle intrygująca, że wertuję kalendarz dalej. 

Photo: Lettashoes

Jakie są rysunki w kalendarzu? Mocno nasycone kolorem, ekspresyjne, dynamiczne. Obrazują streetstyle, to ilustracje mody ulicznej, więc ukazują postaci uchwycone w ruchu. Jak powiedziała Elena w filmie z Radzką, zilustrowała „piękne dziewczyny w pięknych ubraniach, w zwykłych codziennych sytuacjach”, a jej natchnieniem były jesienne i przyszłoroczne kolekcje światowych projektantów. Jednym z moich ulubionych rysunków jest ten zapowiadający listopad – inspirowany kolekcją Caroliny Herrery na jesień 2017. Elena skorzystała ze zdjęcia z pokazu i „przebrała” dziewczyny w stroje z kolekcji – tak, aby wszystkie wyglądały jak stylowe bizneswomen.

Photo: Lettashoes
  
Drugi ulubiony obrazek to styczniowy Dolce & Gabbana – z nim powiem dzień dobry nowemu rokowi, może to dobry znak? Obydwie prace są biało-czarno-szare, z domieszką czerwieni. Zupełnie mnie nie dziwi ten wybór mojego serducha. Odpowiada stanowi mojego ducha i instynktownym wyborom stylizacyjnym ostatnich 10 miesięcy. (Więcej o tym TUTAJ - we wpisie, z którym Radzka ma wiele wspólnego, podobnież Nivea).

Photo: Lettashoes

Ulubione ilustracje Eleny to kwietniowe garnitury Dries van Noten i lutowy look z wybiegu Marni. Artystka miała wrażenie, że ten drugi jej „ręka sama narysowała”. Jak wyglądała praca nad kalendarzem? Zaczęła się od ustalania, które kolekcje dziewczyny wezmą pod uwagę. Radzka zrobiła listę swoich ulubieńców, Elena wzięła ich na warsztat. Powstałe szkice były czarno-białe. Z przygotowanych propozycji autorki kalendarza wybrały te najbardziej stylowo dopasowane do założeń Radzki i Elena wykonała je w wersjach kolorowych. 

Photo: Lettashoes

Photo: Lettashoes
 
Ostatecznie do druku trafili Dolce & Gabbana, Marni, Roksanda, Dries van Noten, Valentino, Giambattista Valli, Stella Jean, Chloe, Jil Sander, Carolina Herrera i Balenciaga.

Photo: Lettashoes


Jak wyglądałby ten kalendarz, gdyby zamiast rysunków zdobiły go zdjęcia? Na pewno straciłby na swojej magii. Spróbowałam to sobie wyobrazić, a dla tych z Was, którzy by się nie podjęli tego wyzwania, przygotowałam filmową niespodziankę :)

 

Jej głównym celem jest pokazanie projektów, które były dla Eleny punktem wyjścia do rysowania. Z pomocą wskazówek artystki odkrywałam kolekcje, które ją inspirowały. Chciałam wiedzieć jak przebiegał proces twórczy, co Elena uchwyciła w swojej ilustracji, a co w ubraniu zmieniła. Na co ilustrator zwraca uwagę. Szukałam sylwetek z wybiegów, które ostatecznie znalazły się na kartach kalendarza. Muszę przyznać, że wszelkie zmiany – czy to kolorystyczne, czy w detalach – wyszły projektom tylko na dobre i designerzy mogliby je z powodzeniem zastosować w swoich pracach ;)


Photo: Lettashoes

Magnesem przyciągającym czytelnika do kalendarza są nie tylko piękne ilustracje inspirowane zagranicznymi kolekcjami. Jego wartością dodaną są niesztampowe wypowiedzi postaci ze świata mody i ciekawostki w formie ważnych w historii mody dat. Gromadzenie cytatów i wydarzeń kosztowało z pewnością wiele godzin researchu i litrów kawy. Ten kalendarz nie jest więc tylko modnym gadżetem dla fashionistki zakupoholiczki, ale zadowoli bardziej wybredną entuzjastkę postrzegania mody w różnych kontekstach – psychologicznym, społecznym, historycznym, która w dodatku lubi być dobrze zorganizowana.

Photo: Lettashoes

Gdyby jednak oceniać projekt po samej okładceŻółty nie jest moim ukochanym kolorem, ale broni się w połączeniu z czernią i bielą. Informacja dla wszystkich przeciwniczek tej barwy – podobny odcień Meadowlark będzie kolorem wiosny 2018 według Instytutu Pantone, więc ten pojawi się nie tylko na kalendarzu w waszych torebkach, ale i polskie sklepy oraz ulice nim rozkwitną. Przyzwyczajajcie się więc lepiej do koloru, którego nazwa pochodzi od brzuszka ptaka o nazwie sturnella wojaka żółtogardłego.

Kalendarz w towarzystwie moich ilustracji w magazynie Atrybut powstałym podczas 11. edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk w ramach warsztatów Fashion Writing, których byłam uczestniczką :)
 

Photo: Lettashoes

Zapomniałabym o jeszcze jednym, jakże istotnym wabiku... O cenie kalendarza! A ta jest niebagatelna... Za dzieło Magdy i Eleny zapłacimy jedynie 39,90 zł! Kto zaopatruje się w planery, notatniki, ten wie, ile kosztują te stylowo wydane. 

Jeśli nie macie jeszcze książki Magdaleny Kanoniak "Radzka radzi: Tobie dobrze w tym!" to jest idealna okazja, żeby nabyć ją... w cenie kalendarza! Specjalne Radzkowe pakiety dostępne są m.n. w Empiku.

Photo: Lettashoes

Jestem oczarowana tym kalendarzem i obawiam się, że musiałabym mieć dwa egzemplarze, żeby bez oporów wykorzystać go do celów, do jakich został stworzony. Jeden powędrowałby do domowej biblioteczki, drugi mogłabym zapełnitreścią :)  


Photo: Lettashoes


Ostatnią moją niespodzianką dla Was będzie wybieg #radzka2018, a na nim (prawie) wszystkie kalendarzowe sylwetki! 















A jak Wam się spodobała ilustrowana forma kalendarza na rok 2018? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz