czwartek, 2 listopada 2023

Stylizacje na 1 listopada - moda cmentarna

DLACZEGO NIE STROJĘ SIĘ NA WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH?




Na pewno kojarzysz śmieszne memy i filmiki ośmieszające rewię mody rozgrywającą się rokrocznie 1 listopada na cmentarzach. Dużo w nich prawdy. To celne komentarze do tej świąteczno-cmentarnej rzeczywistości. Choć ja daleka jestem od tego, aby wyśmiewać chęć strojenia się z tej okazji. Ba! Ja do strojenia się niezmiennie zachęcam! Mimo że sama się na okoliczność Święta Zmarłych nie stroję. A dlaczego? O tym nieco później.

W tym tekście nie znajdziesz porad w rodzaju „co ubrać na cmentarz” czy „stylizacje na Wszystkich Świętych”. Znajdziesz dużo więcej!

Gdy 12 lat temu pracowalam w salonie obuwniczym, koniec października był dobrym okresem handlowym. Każdy chciał się obkupić na Wszystkich Swietych. Żeby dobrze wyglądać na cmentarzu. Wbrew pozorom cmentarz i moda mają z sobą wiele wspólnego. W pewnym momencie swojego życiorysu planujemy stylizację pośmiertną. Bo w trumnie też chcemy wyglądać nieźle, myśląc o tym za życia, choć kiedy w drewnianym wiecznym łożu w końcu bez tchu lądujemy, prawdopodobnie jest nam już wtedy wszystko jedno.

Nie wiem, czy obok zniczy, kwiatów, wieńców i innych okolicznościowych drobiazgów na Twoich paragonach widnieje też moda, czy nadal kupujesz nowe buty i płaszcz z okazji Wszystkich Świętych, ale jeszcze dekadę temu to był standard. Rodzaj pierwszolistopadowej tradycji.

Ponad 30 lat temu takie odzieżowe zakupy mocno warunkowała pogoda. Mama opowiadała mi, jak brodziłam w zaspach śniegu, odwiedzając groby dalszych bliskich, jako berbeć otulony kombinezonem od stóp w śniegowcach do głów w czapce wiązanej pod brodą.
Dziś możemy przemierzać cmentarne ścieżki w czółenkach, półbutach, mokasynach bez obaw o odmarznięte kostki. Kozaków na cmentarzu nie uświadczysz. (Chyba ze patrzysz na mnie w srebrnych wysokich kowbojkach! Albo na wujów, którzy wszystko wiedzą i robią najlepiej).

Już 10 lat temu odwracał się październikowo-listopadowy trend sprzedażowy na kozaki. Klienci w naszej strefie klimatycznej nie kupowali takiego obuwia ze względu na brak prawdziwej zimy. W ruch szły botki na wyższym obcasie i płaskie, sztyblety, wiązane trzewiki. Nie poruszam tu aspektów modowych, bo wiadomo, że włożenie kozaków i latem jest dozwolone, a czasem wskazane. Jak wszystko, co sprzyja twórczej ubraniowej ekspresji, jest niezależne od temperatury za oknem. Tu jednak nie chodzi o względy estetyczno-artystyczne. Klient przeciętny jest jednak praktyczny do szpiku kości piszczelowej i udowej i nie chroni ich wysoką cholewką przed mrozem, jeśli nie ma takiej potrzeby. Nie bez znaczenia jest tu ekonomia - nie musi wydawać więcej na buty - bo skóry na krótkiej cholewce jest mniej niż na tej sięgającej uda lub przynajmniej muskającej kolano, więc więcej pieniędzy zostanie na koncie po zakupie botków niż kozaków.

I tak w sezonie WŚ 2023 na spacer zostały wyprowadzone czarne botki z noskiem w szpic i na turbowysokiej, cienkiej jak igła szpilce, ozdobione tu i ówdzie napem i ćwiekiem. Świeżym (choć autokorekta chciała, aby było święte, co biorąc pod uwagę kontekst tekstu, jest całkiem zasadne) powietrzem mogły pooddychać upudrowane bladym różem sznurowane botki z okrągłym przodem i na obcasie wysokim jak z kilku poukładanych klocków.

Tak popularne niegdyś naturalne futra wyciągane z pawlacza na 1 listopada straciły szansę cmentarnego zaistnienia kilka lat temu. Teraz spoczywają prawdopodobnie w grobowcu szafy, nienoszone i smutne, pachnące naftaliną. Nie uświadczysz również szalików z lisa, z dyndającymi łapkami i pyszczkami, okalających szyję i pasujących do futrzanej sąsiadki, czapki. Zamiast tego zobaczysz średnio ładne kurtki i płaszcze. Choć jedna istota w zebrzystej szacie rekompensowała brak interesujących okryć wierzchnich. I brak panterki, z której tak polski naród lubi szydzić! Zwłaszcza w okolicznościach pierwszolistopadowych. Paski zebry w miejsce cętek to naprawdę zadowalający wybór dla estetki. I modowy, i estetyczny, i awangardowy, bo noszone w total looku, co było odważnym posunięciem, jakże mnie cieszącym. Zachwyt wzbudzić mogła także pogrążona w modlitwie modelka w pudrowej pelerynie spiętej w talii i wykończonej futrzakiem przy rękawch i rąbku, idealnie, bo ton w ton dopasowanej do botków i dzianinowej midispódnicy ołówkowej. Tutaj również monokolor zrobił efekt wow, a brudny róż okazał się totalnie zniewalający na ciemnowłosej piękności.

Niezwykle mnie cieszy, gdy kobiety bawią się modą, nie patrząc w swoją metrykę. Tak samo oszałamiająco działa na moje zmysły stylowa seniorka, jak i juniorka. Ciekawe zjawisko zaobserwowałam w tym roku przy okazji cmentarnych odwiedzin za sprawą dwóch sióstr. Jedna starsza, choć wciąż młoda i druga o kilkanaście lat młodsza, choć już nie nastolatka. Obie piękne, bez dwóch zdań. Podobne, jednak czymś się różniły. I nie chodziło o posturę czy kolor włosów. W starszej widać było trzymanie się kurczowo starych zasad stylizacji. Tych wtłaczanych nam do głów przez mamy, babcie i stylistki z lat 1990-2015, a nawet 2023 (niestety!). Dopasowana minikurteczka w stylu ramoneski, dopasowane rurki, dopasowany golf, dopasowane płaskie botki. Wszystko wymieszane w ciemnym sosie czerni z brązem. I to maksymalne dopasowanie (do zasad i figury) prezentuje się niby ładnie, ale zdecydowanie mniej stylowo niż wersja siostry młodszej, której stylizacja oddychała pełną piersią i aż zapierała dech, gdy się jej przyglądałam. To była stylizacja! Ubranie, które wydychało styl z każdej niteczki. Co ważne, było też aktualne. Czy tego chcemy, czy nie, aktualizacja swojego stylu w postaci wybierania unowocześnionych fasonów odejmuje lat i dodaje świeżości. Outfit tak jak system komputerowy lepiej działa (i oddziałuje) po dobrym updacie. Bez skalpela i bez ćwiczeń. Tylko warto trenować mięsień stylu, a efekty przyjdą szybko.

Tegoroczny dzień Wszystkich Świętych przyniósł mi nadzieję. Jest nadzieja w pokoleniu 20-latek. Młode dziewczyny orientują się w tym, co jest aktualnie w trendach i nie boją się ubrań. Nie boją się nie pokazywać wyłącznie atutów swoich sylwetek. Nie boją się oversize’ów i wyglądają w nich znakomicie, nawet jeśli wyjściowo noszą większy rozmiar. Tak było w przypadku opisywanych sióstr. Młodsza kobieta, choć tęższa – i to przecież powinno dyskwalifikować ją modowo w oczach wyznawców konserwatywnych zasad – wiedziała, co w modzie piszczy i jak to dopasować do siebie. Do SWOJEJ osobowości.

Wcale nie trzeba mieć wielu „modnych” rzeczy czy pozjadać wszystkich rozumów od wszystkich stylistek, żeby zrobić efekt WOW swoim strojem. Przepis jest prosty. Tutaj wystarczył duży, czarny płaszcz szlafrokowy, spodnie o luźniejszej nogawce, wyraziste buty sportowe i złota biżuteria, którą widać nie tylko na tle czerni. A ogólnie? Wystarczy nie trzymać się uparcie zasad dobierania ubrań do sylwetki czy typu urody. Wystarczy zachować ogólny modowy luz i pozwolić sobie oddychać w ulubionych ubraniach. Wystarczy je polubić!

I z nich korzystać, nie tylko od święta czy na i dla Wszystkich Świętych. Tak robię ja. Dlatego nie stroję się 1 listopada, bo stroję się każdego dnia, gdy mam na to ochotę. Spotkanie nad nagrobkiem z rodziną bliższą, dalszą i ze znajomymi to tak dobra okazja do wystylizowania się, jak to, że rano dane było Ci się obudzić i wstać z łóżka. Ci, nad którymi urządzacie sobie cmentarne pogawędki, już takiej okazji nie mają. Nawet jeśli „balują w niebie i złoty sypie się kurz”, to w naszej rzeczywistości albo ktoś właśnie nosi ich ubrania, albo walają się one po modowym cmentarzysku na Pustyni Atakama w Chile, albo zostały przerobione na czyściwo, paliwo alternatywne, dywany. Ciesz się więc swoimi ubraniami, póki są Twoje i nadają się do noszenia, a Ty masz ciało, żeby je nosić. Bo każdy dzień może być dniem mody!



Zdjęcie autorstwa Aliny Rossoshanskiej:
źródło: Pexels.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz