PHENOMENAL US - CHALLENGE 99
TREND: TENISOWY PRĄŻEK
Na granacie, szarości i czerni jest trochę smutny i poważny, jak na nobliwego prawnika przystało. Ale oczywiście nie tylko prawnicze skojarzenia wywołuje. Także biznesowe i biurowe. A przede wszystkim męskie! Sto lat temu był ubraniem bankierów, maklerów giełdowych, przedsiębiorców i członków wyższych sfer, a także… szefów mafii. Pewnie dlatego do dziś jest symbolem władzy, splendoru, ale i profesjonalizmu, konserwatyzmu i pieniędzy.
Szarmant pisze, że w Londynie garnitur w prążek to nadal synonim ubrania zakładanego do biura. Idąc dalej – power suit, o którym ostatnio głośno w świecie kobiecej mody, to tradycyjnie dwurzędowy garnitur w paski. Choć teraz określamy tak właściwie damski garniak w ogóle, w każdym fasonie. Ale ten prążkowany podobno potrafi zmienić człowieka (za Szarmantem).
W Polsce o garniturze w prążek mówiło się, że to garnitur w tenis. Stąd tenisowe prążki. Jednak prążek prążkowi nierówny, bo są ich dwa główne rodzaje: chalkstripe i pinstripe. Ten pierwszy pasek jest szerszy i przypomina ślad po kredzie krawieckiej, bardziej ciągły – a niekiedy jakby wzór liny, sznura. Choć taka spiralność bywa podstawą, żeby sznurkowy prążek zaliczyć do jeszcze innej grupy: rope stripes. Ten drugi z kolei jest wykropkowany – regularny, drobny i subtelny, jakby szpilka (pin) zostawiła na materiale biały przerywany ślad.
Choć i w obrębie tego samego wzoru są różnice – w grubości,
wyrazistości, kolorze, rozstawie prążków. Te cechy pozwalają różnicować
materiały.
Nawet mafiozo na pudełku gry planszowej „Mafia” firmy Granna
ma brązowy garnitur w prążki. Może za inspirację posłużyło grafikowi jedno ze
zdjęć Ala Capone w prążkowanym garniturze, wykonane w maju 1929 roku. Don
Massima, bossa sycylijskiego gangu z filmu „365 dni” nakręconego na podstawie
książki Blanki Lipińskiej, też moglibyśmy ubrać w garnitur w tenis – gdyby tylko
miał więcej „ubieranych” scen ;)
Nie trzeba od razu przeistaczać się w gangstera z Chicago
czy Palermo albo finansowego ninja – Wilka z Wall Street i stawiać na
prążkowany total look. Można zamienić w zestawie ulubione dżinsy na spodnie w
prążek – najlepiej większe, luźne, oversize’owe (np. wzorować się na modelu od
Ganni) i sprawdzić efekt końcowy takiej podmianki. Albo do tych ulubionych
dżinsów dodać za dużą prążkowaną marynarkę i ukryć pod nią mały top czy
biustonosz. Taką najlepiej pożyczyć od partnera, dla najlepszego efektu. Albo przeciwnie
– wybrać nie za dużą, a za małą – krótką, zapiętą, założoną na gołe ciało, żeby
potraktować ją jak top. To na pewno pomoże przełamać klasyczny i retro
charakter prążków. Następnym razem sama spróbuję.
Mnie się marzą takie dużo za duże spodnie, świetnie
skrojone, które mogłabym pożyczyć od Franka Sinatry, Clarka Gable czy Cary’ego
Granta. Inspiracji możemy szukać w latach 1920-1940, a także w prywatnych
szafach projektantów mody: Christiana Diora, Yvesa Saint Laurenta czy Ralpha
Laurena i współcześnie wśród bywalców targów Pitti Uomo w Mediolanie – ci
pierwsi lubowali się, a ci drudzy nadal bardzo lubują się w prążkowanych
garniturach.
Prążki mogą mieć w sobie zakodowaną wiadomość i zamiast
kropek czy kresek być zbudowane z literek. W takim przypadku treść próbuje się
dogadać z formą – mnie to bardzo odpowiada, tak samo jak opowiadające historię
prążki. W garniturze z takim przesłaniem dopiero czułabym ten legendarny power. To jedna z
ekstrawagancji. Podobnie awangardowy w świecie klasycznej elegancji jest
garnitur w prążki nie pionowe, a poziome. Smakowity typ, bo bardzo rzadki, a
przez to niesamowicie pociągający i przyciągający :)
W granatowym zestawie pożyczonym od mamy od razu poczułam
się jak rekin finansjery. Tego popołudnia wskoczyłam w jeszcze jedną
stylizację, stylowo totalnie przeciwną do tej męskiej, bo subtelną, kobiecą, falbaniastą
i zmiana w sposobie poruszania się, odczuwania i w nastawieniu była
niesamowita. Mimo że tu i tu były tenisowe prążki. Miękki, trochę piżamowy
komplet doskonale udaje garnitur i mam w nim tę moc. Mogłabym zaśpiewać hit z „Krainy
Lodu”. Granatowa kamizelka ma delikatny kwiatowy nadruk i może udawać gorset
dzięki ozdobnemu wiązaniu. Wyjściowo i docelowo była częścią jakiegoś folkowego
kostiumu, kupiona przez mojego tatę za grosze na aukcji internetowej. Okazuje
się, że może być także składnikiem nieoficjalnego uniformu gangsterskiego.
Uwielbiam
zmieniać przeznaczenie rzeczy i dawać im różne twarze. Niebieską koszulę w
paski zabrałam mężowi. Wcześniej sama mu ją kupiłam w prezencie na zajączka. Gdy
otwierał pakunek, skomentował to przed naszymi chłopcami tymi słowami: „a to mama
chyba dla siebie zamówiła”, nie wierząc w moje bezinteresowne intencje. Okazało
się, że miał rację – koszulę włożyłam pierwsza… W tej stylizacji tylko kamizelka
i torebka są moje, a i tego czerwonego lakierowanego kosmetyczkopodobnego malucha
sama sobie nie kupiłam, tylko dostałam od mamy. Buty też od niej pożyczyłam. Te
trzy czerwone plamy – na stopach, w dłoni i na ustach – dodały męskiej całości
kobiecego kolorytu. A i są elementem trendowatym w tym pozornie klasycznym
uniwersum.
MARYNARKA, SPODNIE, BUTY - Bonprix
KAMIZELKA - Allegro
KOSZULA - House
KOLCZYKI - no name
TOREBKA - Oriflame
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz