sobota, 16 września 2017

Kolekcja Piano-Forte TOMAOTOMO by Tomasz Olejniczak

PIANO-FORTE, czyli kolekcja, o której powinno być głośno




Pianoforte jako włoskie słowo zapisane łącznie oznacza pianino, fortepian. W terminologii muzycznej wskazuje, że poszczególne fragmenty utworu zagrane będą na przemian cicho, łagodnie - piano i głośno, mocno - forte. Cała kolekcja Tomasza Ossolińskiego jest taka właśnie - zróżnicowana, kontrastowa, o różnym natężeniu dynamiki, ale zarazem spójna i totalna. Można się w niej totalnie, do szaleństwa zakochać!










Nazwa kolekcji Piano-Forte ma odzwierciedlenie nie tylko w jej wizualnej stronie, ale i w oprawie dźwiękowej towarzyszącej pokazowi. Pokaz TOMAOTOMO, który odbył się 22 czerwca w Reducie Banku Polskiego, wypadł koncertowo. Modelki prezentujące kolekcję stąpały po wybiegu w akompaniamencie muzyki na żywo i o żywo zmieniającej się głośności, wygrywanej przez pianistę Wawrzyńca Praska.









Jaka jest ta kolekcja? Francuska, paryska, wyrafinowana, piękna. Edytorial w przeciwwadze do finezyjnych szczegółów projektów jest prosty i oszczędny w wyrazie, a przez to kolekcja prezentuje się jeszcze bardziej oszałamiająco. Trudno ocenić jej jakość po zdjęciach, ale niektóre looki przypominają przykłady najwyższej klasy światowego krawiectwa. To dla mnie obok dzieł Gosi Baczyńskiej chyba jedyne polskie projekty ostatniego czasu noszące znamiona haute couture. Przyglądając się detalom poszczególnych sylwetek, mam nieodparte wrażenie, że wiem jak smakuje Francja, jak smakuje wielka moda. Tomasz Olejniczak w kolekcji "Piano-Forte" to dla mnie polski Zuhair Murad z domieszką Eliego Saaba i Reem Acry.












Na wybiegu królują zwiewność i transparentność, idące w parze, a nie w konflikcie, z ciepłymi, mięsistymi płaszczami. Oprócz kobiecych, wieczorowych sukienek w wersji mini i maxi w kolekcji znajdziemy eleganckie garnitury, marynarki XXL w męskim stylu, kombinezony, proste koszule z przeskalowanymi kołnierzykami i półprzezroczyste bluzki zestawione ze spodniami. Coś zarówno na wielkie wyjścia, jak i na codzienne okazje. Na każdym kroku kontrast.














Tomasz Ossoliński gra kontrastami nie tylko dźwiękowymi, kolorystycznymi, ale i fakturowymi. Obok klasycznego połączenia czerni i bieli stawia gołębią szarość i zimny błękit. Szlachetny jedwab ozdabia piórami, koronkami, kokardami i aplikacjami w postaci trójwymiarowych kwiatów i koralików. Wprowadza również haft szwajcarski. Dziergane, serwetkowe kołnierzyki skradły moje serce - przypominają bowiem szydełkowe rękodzieło mojej kochanej babci. 

[RADA STYLIZACYJNA: Uwaga na pióra - choć piękne i pozornie lekkie - są nieco zwodnicze, bo dodają optycznie kilku centymetrów. Dlatego lepiej wybrać ubrania z piórkami w takich miejscach, które chcemy zaakcentować - poszerzyć, powiększyć.]













Białe zestawy TOMAOTOMO z powodzeniem mogłyby posłużyć pannie młodej, której zależy na oryginalnej stylizacji podczas ceremonii zaślubin i weselnej uczty. Delikatne kokardki przy dekolcie spełnią nawet jeden z tradycyjnych "warunków" ślubnego ubioru - posiadania czegoś niebieskiego jako symbolu skromności, czystości, niewinności, miłości i wierności ;)




Na ostatnim zdjęciu mój ulubiony look z wybiegu. Wprost z Krainy Lodu, ale choć "ma tę moc", to nie dla księżniczki Elsy, tylko dla dojrzałej Królowej Śniegu. Zimny, mocny, inspirujący. Gładkość, cienkość i połysk popielatego jedwabiu ściera się z pierzastym wykończeniem bluzki oraz miękkością, matowością i futerkowością błękitnego płaszcza Pani Zimy. Duży plus za dużą kokardę! Piękna, nietuzinkowa ozdoba dekoltu i szyi Śnieżnej Damy.

Kolekcję Tomasza Ossolińskiego uzupełniała biżuteria SPARK SILVER JEWELRY, okulary słoneczne oraz oprawy oferowane przez sieć salonów TRENDY OPTICIANS, a także buty BADURA.


Photos: Materiały prasowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz