poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Phenomenal Us - challenge 48

BIZANTYJSKI PRZEPYCH /

 BYZANTINE GLAMOUR


Bizantyjska Cesarzowa Teodora na obrazie Jeana-Josepha-Benjamina Constanta.
Photo: Wikipedia


Sztukę Bizancjum charakteryzowały najlepiej dwa określenia: przepych i bogactwo. Była widowiskowa, monumentalna, pełna zdobień i ociekająca złotem. Wpływy bizantyjskie w modzie oznaczają sięganie po motywy ikonograficzne, wschodniochrześcijańskie, ale także fantastyczne i mitologiczne. Bo Bizancjum, czyli Konstantynopol, to miasto eklektyczne, na pograniczu kultur, na styku Wschodu i Zachodu i przez to arcyciekawe.





Czym się odznacza bizantyjski przepych w modzie? Nie tylko bogactwem, ale i tym, że portrety-ikony wychodzą z ram obrazów, są drukowane na tkaninach, dekorowane kolorowymi kamieniami, złotymi i srebrnymi blaszkami, cekinami. Podobnie mozaiki i ornamenty - to printy lub hafty na materiałach, jakby zdjęte z ozdób we wnętrzach architektonicznych cudów. Bizantyjska ornamentyka jest niezwykle bogata w orientalne elementy i ten orientalizm w modzie spod wpływów bizantyjskich jest bardzo widoczny. 




Modę tę cechuje biżuteryjność detali i wszelkich ozdób oraz maksymalizm biżuteryjny. Pod tym hasłem kryją się krzyże ażurowe, inkrustowane kamieniami; ciężkie, szerokie bransolety; bogate naszyjniki i korony, tiary; grube, złote łańcuchy, często z wisiorkami - monetami pokrytymi wizerunkami; pierścionki XXL i sygnety, nierzadko z orientalnymi symbolami; długie, wiszące kolczyki, a to wszystko cechujące się mnogością detali. 




Krzyże i monety w formie zawieszek, kolczyków, pierścieni to dla mnie pierwsze skojarzenia bizantyjskie. W sztuce i jubilerstwie tego regionu dominowało złoto ozdabiane perłami i kamieniami szlachetnymi: korundami, rubinami, szmaragdami, berylami, granatami. Dziś biżuteria w wersji de luxe bazuje na podobnych materiałach, a ta sieciówkowa zamiast szlachetnych kamieni i minerałów wykorzystuje kolorowe szkiełka i "pozłacane" elementy. Najważniejsze, żeby było ażurowo, złociście, błyszcząco, kolorowo.





Na uwagę zasługują bransolety szkliwione metodą cloisonné - techniką zdobniczą zwaną emalią komórkową, polegającą na wypełnianiu różnokolorową emalią "komórek" powstałych na powierzchni zdobionego przedmiotu za pomocą przylutowanych cienkich blaszek lub drucików (według Wikipedii). Kilka takich bransolet na nadgarstku już ukierunkuje stylizację na Bizancjum.









Darzę szczególnym uczuciem outfity spod znaku przepychu. Zawsze lubiłam, gdy było w stroju wszystkiego za dużo, jeśli było to uzasadnione wizją barokowej przesady. Takie niezbywalne prawo hiperbolizacji przyznawałam biżuterii. Teraz nieco się zminimalizowałam w tym zakresie, biżuteryjnie uspokoiłam. Najpewniej ze względów praktycznych - ciekawskie rączki małych człowieczków lubią ciągnąć za długie kolczyki, co nie zawsze jest przyjemne, a tych czułych tortur nie chcę przypłacić płatkiem ucha. Pragmatyzm na co dzień więc górą. Przymiotnik bizantyjski, czyli odznaczający się wschodnim przepychem i kolorytem, daje jednak pozwolenie na stylizacyjne szaleństwo i trudno z niego nie skorzystać.




To nie musi być biżuteria, mogą to być materiały: metaliczne tafty, aksamit i welur, tkaniny żakardowe albo pokryte ornamentami orientalnymi i kwiatowymi. Nawet zdobienia w kolorze starego złota będą do tego nawiązywać oraz barwy z nimi pięknie współgrające: bordo, burgundy, odcienie wina i głębokiej czerwieni, fiolet, szmaragdowa zieleń, szafirowy błękit, róż indyjski. Ważne jednak, żeby wszystkiego (albo przynajmniej czegoś) było za dużo, bo to cecha "bizantyjskiej mody".




Jak na złość, ja zaprzeczam sama sobie i zamiast złota srebro prezentuję. Czyste, stare, grafitowe. Tym razem nie na sobie, a na mojej małomównej modelce, którą syn ochrzcił mało wyszukanym, ale dość kulturalnym mianem "Pani". Mogło być gorzej, bo mogła paść z jego ust swojsko brzmiąca "baba", przy złych wiatrach ograniczonego jeszcze dziecięcego słownika. Jednak wyszła mu zgrabna, nieprzesadna "Pani", a w bizantyjskiej odsłonie to prawdziwa Madame z niej albo nawet Cesarzowa Teodora. Nadal szukam dla mojej Manekinki imienia, więc wszelkie sugestie mile widziane.

[W tym miejscu serdecznie pozdrawiam Anię z bloga Anna, ciuchy i drobiazgi, z którą moja manekinowa sesja mi się skojarzyła:) ]




O przewadze srebra nad złotem w mojej szafie pisałam przy okazji przedostatniego wyzwania TUTAJ. To srebro za mną od tamtej pory chodziło i dlatego dałam mu głos w tym wyzwaniu.




Bizantyjski przepych to może być po prostu nasycenie różnorodnością, wielka ilość czegoś, niekoniecznie biżuterii, choć z nią najłatwiej uzyskać bizantyjski efekt. Moja propozycja jest bizantyjska nie tylko ze względu na metaliczność materiałów, ale i ich zróżnicowane faktury. 




Jest tu i gładka satyna, i dzianina z warkoczowym splotem, i wytłaczany żakard, i chropowaty brokat, i mięciutkie futerko. Jest ciężka kolia z "rubinami". Jest kapelusz z szerokim rondem z wywiązaną w kokardę szyfonową chustą ozdobioną srebrnymi monetami. 




Chusta ta ma iście wschodni rodowód - wykorzystywana często do arabskiego tańca brzucha, bo srebrniki doskonale pobrzękują przy nawet najmniejszym ruchu. Mnie służyła podczas energetycznych zajęć z zumby. Do treningów fitnessowych zaś na pewno nie służyły księżniczkowe, brokatowe szpilki z tak wysokimi obcasami, że nietrudno w nich o połamanie nóg - dosłownie, nie tylko przy okazji egzaminu czy jakiejkolwiek rywalizacji. Stanie w nich to już nie lada wyczyn, a taniec - mistrzostwo. Wiem, bo sprawdziłam na własnej skórze podczas wesela znajomych. Treningi z poruszania się z gracją były potrzebne, bo w takich butach to już wyższa szkoła chodu.




Torebka puzderko nie lubi konkurencji i niszczy ją w zarodku. Sąsiedztwo satyny tak ją wyprowadza z równowagi, że najchętniej wyrwałaby z tej szmaty wszystkie włosy ;) Niestety glitterowa kopertówka jest zadziorna i trzeba uważać z delikatnymi tkaninami, żeby ich nie zmechacić, nie zahaczyć. Szkoda by mi bardzo było srebrnej solejki, na którą długo polowałam.




SPÓDNICA: Bershka
SWETER: Mohito
MARYNARKA: F&F
PŁASZCZ: Bonprix
CHUSTA: no name
NASZYJNIK: Asos
KAPELUSZ: Bonprix
TOREBKA: Bonprix
BUTY: Deezee



***

Na koniec moich przepychanek z przepychem bonus dla wytrwałych czytelników. Wydobyty z czeluści archiwum, sprzed moich blogowych czasów. Jest to strój, który miałam na sobie z okazji półwiecza mojej chrzestnej mamy. Było to niemal cztery lata temu. Inspirowałam się kolekcjami włoskiego duetu Dolce&Gabbana, dla którego natchnieniem były Sycylia, sztuka i wpływy bizantyjskie. Dodałam do tego szczyptę Hiszpanii.




Powyższe zdjęcie jest szczególne nie dlatego, że wycięłam z niego roztańczonego partnera, ale przez to, że zostało zrobione przez mojego ukochanego Tatę. I właściwie to Jemu zawdzięczam tę stylizację - ubrał mnie od stóp do głów. Wystąpiłam wtedy w rzeczach, które wylicytował dla mnie na aukcjach internetowych. Potrafił znaleźć prawdziwe perełki i to w obłędnie niskich cenach. Dobrze wiedział, co może mi się spodobać... Moja była jedynie inwencja w połączeniu i nieco przekornym wykorzystaniu tych ubrań i dodatków.




Czarna koronkowa minisukienka posłużyła mi za włosko-hiszpańską bazę. Czółenka typu open toe na niewysokiej podsuwce same w sobie były bizantyjskie - ociekały bogactwem wzorów, błysku i faktur. Panterka ze złotymi cekinami - to mówi samo za siebie. Na przegubie dłoni złota bransoleta z monetami, a w uszach czarne kolczyki w kształcie kwiatu obwiedzionego złotem i z perełką po środku, techniką wykonania przypominające szkliwienie cloisonné. Najciekawsza była pelerynka - połyskująca, półprzezroczysta, misternie haftowana, wyszywana cekinami, zawiązana pod szyją na atłasową kokardę. Oczywiście po raz kolejny u mnie ubranie pierwotnie nie było tym, na co wygląda na zdjęciu. Wyjściowo to była nie pelerynka a... fartuszek z innej sukienki. Zamiast korony mam okulary o okrągłych oprawkach. Wiem, nieelegancko tak traktować okulary jak opaskę... Ale był to odruch zapewne i nieformalne momenty, więc wybaczcie faux pas :)








Mozaikowy portret Cesarzowej Teodory

Fragment mozaiki z bazyliki San Vitale w Rawennie obrazujący cesarzową Teodorę.
Photo: Wikipedia




3 komentarze:

  1. Piękne zestawy !!! Sukienka z pelerynką wygląda bardzo bizantyjsko i Ty taka urocza.
    Pozdrawiam Arlettko :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Syn mi wczoraj zrobił wykład o Bizancjum, gdy zobaczył tytuł posta :D
    Byłam przygotowana!
    A u Ciebie jak w Sezamie!!! Same skarby!!! Wiele z nich bym zagarnęła:D
    A kreacja z pelerynką wyjątkowa!!!
    Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twoje opisy, już chyba pisałam, że zawsze zostawiam Cię na koniec,zeby w spokoju poczytać.
    Idealnie wszystko opisałaś, jeszcze piękniej zaprezentowałaś :))))))
    Idealna bizuteria, przepiękne propozycje i śliczna mała czarna :) ))))
    Po prostu bizantyjsko :) ))))
    Kisses - Margot :) ))))

    OdpowiedzUsuń